Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

"Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem  -  "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 1" Mój pierwszy kontakt ze światem "Xeny..." miał miejsce, gdy byłam kilkuletnim berbeciem odwiedzającym pocioctwo, które lubiło mieć włączony telewizor niezależnie od tego, co działo się wokół. A w telewizorze? Kobiety we wdziankach skóropodobnych i bijatyka, bijatyka, bijatyka! Czy potrzeba czegoś więcej dla małej dziewczynki, której życiową ambicją było skopanie wszystkich chłopców w podstawówce? Ano nie. Byłam urzeczona. Do pełnoprawnego oglądania mogłam się jednak zabrać dopiero wiele lat później, podczas zimowania przez okres gimnazjum. Wtedy to uznałam, że należy rozliczyć się z przeszłością i obejrzeć legendę. Znalazłam więc pierwszy odcinek i włączyłam go uradowana, że będę mogła stać się prawdziwą fanką najsłynniejszej heroiny lat dziewięćdziesiątych... Po czym zatrzymałam film po niecałych dwóch minutach zniesmaczona do granic. Potrzeba było ład

Recenzje!

Także kumulacja recenzji! (Znaczy 2) Przepraszam, że tak długo to trwało, ale nijak nie mogłam się zmusić do napisania czegokolwiek konstruktywnego... Mam nadzieję, że recenzja (podwójna, ale w sumie jedna) nie będzie jednak jakoś specjalnie odbiegać od zwyczajowych standardów. Przeczytałam 2 książki Martyny Wojciechowskiej z Miniserii "Kobieta na Krańcu Świata" "Wietnam" "Tanzania" Podróżniczka specjalizuje się głównie w rozmowach z kobietami, stąd serie książek i filmów, w których spotyka się z przedstawicielkami płci pięknej z przeróżnych krajów świata i przedstawia ich historię. Postaci są barwne, opis ich realiów również, pomimo, że książki są krótkie jak... No, bardzo krótkie, a akcji właściwej w nich jeszcze mniej bo pół cieniuteńkiej książeczki to taki przewodnik o danym kraju (Czyli coś co w większości książek podróżniczych znajduje się na końcu i zajmuje jakieś dwie do czterech stron.). Sama książka jest pisana wielkimi jak dla dzieciaków u

Nerka w majonezie, czyli o polskim szpitalu krótka i wielce realistyczna powiastka - wspomnienia ocalonej

Za uprzejmością Kage - Sama i wielokrotnym przypominaniu mnie, bym to wstawiła, zamieszczam ten oto wytwór. I chyba aż zrobię dla Kage specjalną zakładkę, a co ;). "Oddział ginekologiczno-położniczy w Poznaniu już raz witał mnie w swych progach zagranicznymi, nieumiejącymi angielskiego praktykantami (tak bardzo fejm, zagraniczniacy uczą się od NAS, tak bardzo służba zdrowia społecznego) i innymi atrakcjami. Głównie w postaci wyników zwiastujących mi rychłą śmierć z którymi na miejsce się udałam i krótkim "żadna śmierć, po prostu jesteś gruba" jako odpowiedzią po popełnionych badaniach. No ale wtedy nerka. Dokładniej nadnercza. Nadmiarek czegoś, równa się na trzy dni na oddział znowu! Problem z nadnerczem na oddziale ginekologicznym... No ale przecież ja wierzę w naszych lecurzy, że oni wcale nie biorą mnie tam, by wyciągać pieniądze z NFZ, tylko dlatego, że się o mnie martwią, toteż porzuciłam ciepłe łóżeczko i, co gorsza, domowe wifi... I wyjechałam. O czwartej w noc

Normalni

Yeah. Wróciłam do domciu i jest fajnie. Wszystkim, którzy głosowali serdecznie dziękuję ;). Cóż mnie się nie udało, ale może za rok... Kto wie...? Reportaż, który właśnie Wam prezentuję to również efektem odkopów prowadzonych na moich starych "dziełach literackich". Liczy sobie około roku, ale sama praca nad nim też sporo zajęła, także liczę, że efekt będzie conajmiej pozytywny. Także ten. Jako, że jest to jeden z moich najdłuższych dotychczas postów,to jeszcze walnę krótki wstępik, coby nabić licznik znaków. Nigdy nie lubiłam słowa "norma", "normalnie", etc. Było takie puste... Bez znaczenia... Albo raczej miało tak wiele znaczeń, że stawało się zbyt abstrakcyjne, by mógł objąć je mój umysł ścisłowca. Bo przecież skoro każdy jest inny i na świat działa tak wiele czynników, że nie ma dwóch takich samych rzeczy. Więc jak coś może być normalne...? Dlatego z uczuciem porównywalnym wręcz do obrzydzenia starałam się je wyprzeć ze swojego słownika. Inaczej dzi

Wbitka ze swiata bez internetu i polskich znakow

Witam Was serdecznie z Niemiec (wraz z tutejsza klawiatura, uzywajac ktorej musze sie zastanawiac, gdzie jest "z", a gdzie "y" ;)). Rowniez przepraszam za brak polskich znakow ;) Zostal juz udostepniony numer na ktory wysyla sie sms : 7122 Pozdrawiam i koncze ten wpis, jako, ze pisanie na takiej klawiaturze jest dosc meczace, a Wam czytanie tego raczej nie bedzie sprawialo wielkiej przyjemnosci. Zdjecia przesle jak tylko wroce do domu i koputera z klawiatura z polskimi znakami...