Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

Idą Święta

Do Świąt coraz bliżej. Najlepiej to widać po centrach handlowych obwieszonych świecidełkami wzdłuż i wszerz, tak że można by było ich używać jako ostrzeżenia dla samolotów. Ogółem dla mnie samej ten okres nie jest najprzyjemniejszy. Z jednej strony bowiem powoli zaczynamy czuć atmosferę świąt, już myślimy o rodzinnych spotkaniach, tradycyjnych dwunastu potrawach i równie tradycyjnych kłótniach przy ich przygotowaniu, ale z drugiej strony staje życie. W moim wypadku szkoła i ściśle z nią związany koniec semestru. W skrócie oznacza to mniej więcej tyle, ze roboty mam po czubek głowy i ledwo się wyrabiam. Ale, jak obiecałam, będę grzecznie pisać. Wracając do tematu Świąt.  Każdy, pomimo tradycji obchodzi je na swój sposób. Jedni zabierają się za prezenty od razu, inni czekaj na pierwszą gwiazdkę, lub aż skończy się posiłek. [Gahh... Nie ma o jak pisać opublikowanego posta... xd] Tradycje tez z roku na rok ulegają zmianie. Ja sama chciałabym Was zapytać, jakie są Wasze tradycje Świątecz

Córka Czarownic

Obraz
Witajcie! Zacznę pieśnią Jacka Kaczmarskiego "Mury", która równocześnie będzie przypomnieniem tematu z kilku poprzednich postów, a mianowicie patriotyzmu, równocześnie wprowadzając w klimat wspomnianej w temacie "Córki Czarownic". Miało być fantasy. Będzie. Będzie i magia, i czary, i czarownice. Jednak fabuła tej książki skupia się na czym innym. "Córka Czarownic" to opowieść o dorastaniu i poznawaniu samego siebie. Już od dawna chciałam ją zrecenzować, bo to naprawdę książka warta uwagi (choć czytałam ją jako lekturę jeszcze w podstawówce), ale jakoś nie mogłam się za to zabrać. Teraz macie okazję poznać trochę to dzieło zmarłej przed dziesięciu, właściwie jedenastu laty Doroty Terakowskiej. Na samym początku poznajemy dziecko. Dziecko płci żeńskiej, żeby nie było. Owo dziecko mieszka ze starszą kobietą, która się nim opiekuje, troszczy się o nie i ogółem stara się, by owemu dziecku niczego specjalnie nie brakowało w tych trudnych czasach. Problem

Czas

Od razu tak tematycznie przepraszam za długie nie pisanie :(, ale miałam wielki nawał roboty związanej z kończącym się semestrem (wciąż mam) i ledwo wyrabiam. No cóż. Żeby Wam jakoś umilić ten zawalony testami okres postaram się pisać przynajmniej raz na tydzień. W tym tygodniu powinna się też pojawić pierwsza recenzja książki. W ankiecie wygrał gatunek fantasy, a że takich książek na mych półkach nie brakuje, to powinnam się wyrobić stosunkowo szybko ;) Teraz drobna dygresja na wspomniany w temacie temat. Czas. Czas to pojęcie względne. Popatrzmy na przykład na gwiazdy. Miliardy lat świetlnych od nas właśnie powstała sobie gwiazda. Ale sorry. Możesz się gapić całe życie w ten punkt, ale i tak tego nie zobaczysz, bo światło tej gwiazdy dotrze na Ziemię dopiero po owych miliardach lat. Zakładając, że Ziemia wciąż będzie istnieć. Tak optymistycznie. A teraz sytuacja dajmy na to ze średniowiecza. Weźmy takiego rycerza. Koń + kupa żelastwa + biedny człowieczyna, pewnie często z miną "

Miasto 44

Obraz
I w końcu macie swoją wyczekiwaną recenzję :D <Tum tum tum tum!> Spoiler time! Zwolnione tempo. Widać filiżankę przemierzającą kuchnię.  Potem akcja wraca do właściwej prędkości, Stefan (Józef Pawłowski) uchyla się przed naczyniem, a to roztrzaskuje się o ścianę. Widzimy rozhisteryzowaną matkę Stefana, wściekłą na syna za to, że idzie w ślady ojca. Widzimy jej wściekłość, ból, rozpacz. Dokładnie odwzorowane emocje. Razem z nią wyczuwamy niebezpieczeństwo.  Chcemy uchronić to, co jest dla nas ważne, ale owo „coś” wymyka nam się z rąk. W jej wypadku był to syn, który dołączył do Powstańczych Sił Zbrojnych i w ten sposób postawił swoją przyszłość przed wielkim znakiem zapytania. Taki właśnie jest Stefan. Główny bohater Miasta 44. Chce walczyć o swój kraj, o wolność, pomimo zamartwiającej się o niego matki i małego braciszka. Przynajmniej taki jest do momentu, w którym zaczyna się prawdziwa walka. Nic zresztą dziwnego. Prawdziwe niebezpieczeństwo zmienia każdego. Poznajemy

Pałacyk Michla

Obraz
Pałacyk Michla, Żytnia, Wola Bronią jej chłopcy od "Parasola" Choć na "tygrysy" mają visy To warszawiaki, fajne urwisy są!

Wolność

Z góry przepraszam za ostatnią przerwę, ale miałam dużo roboty, między innymi zorganizowanie zbiórki dla mojego zastępu.<Nie umiem zrobić krzyżówki w Wordzie :(> Przygotowując się do zajęć czuję się jak nauczyciel... To... Dziwne... Ale jakoś się z tym uporałam, teraz tyko wydrukować materiały ;). Wolność. Coś, co znamy, mamy na co dzień i jest pozornie normalne. Nie musimy kryć się z bronią w okopach i dzień w dzień walczyć ze stresem, o życie własne, swoich bliskich. Ale nie wszędzie tak jest. Są wciąż zakątki świata, gdzie toczą się wojny i giną ludzie. Podobnie z naszą historią bywało różnie. Przypominają nam o tym takie dni, jak 11 listopada, który jest już w najbliższy wtorek. Nie powinniśmy tego lekceważyć. Jak mówi tekst jednej z pieśni, śpiewanych przez nas z tej okazji: "Wierzyli w nas, bądźmy im wierni. Jesteśmy wolni, nie możemy być bierni." Ten czas powinien skłonić nas do refleksji, co jeszcze powinniśmy zrobić, by nie zmarnować tego, co umożliwiły nam po

Curry

A dzisiaj tak z innej bajki. Będzie o jedzeniu. Jakoś tak dzisiaj wyszło, że za dużo składników nadających się na normalne jedzenie w domu nie było, ale okazało się, że w szafce było curry. No to dalejże w internet szukać przepisów. Wzięłam pierwszy lepszy. Curry z kurczakiem. Jako, że kurczak był, zamiennika szukać nie musiałam. Gorzej z resztą składników, które jak się okazało były wydziwione na maksa i nijak ich w kuchni znaleźć nie było można. Cebula, pomidor i fasolka jakoś się znalazły, reszcie trzeba było wynaleźć substytut. Albo po prostu nie dać nic. Wielu przypraw nie znalazłam, sok z limonki zastąpiłam cytryną, a musztarda do mojego domu wstępu nie ma, więc do mojego curry też nie.I tak się zaczęło. Jako, że ja z kucharzeniem za wiele wspólnego nie mam, curry po mojemu wyglądało tak, że wszystkie składniki w naraz znalazły się na patelni i eee gotowały się na niej.... Bo w końcu patelnia to taki spłaszczony garnek, nie...? Starając się nie przypalić mieszanki curry, warzy

Dzisiaj (*Wczoraj) byłam w kinie. Było bardzo fajnie.

Obraz
Tą notkę miałam wstawić wczoraj, ale jak pisałam w komentarzach, wynikły pewne komplikacje i tak oto jest dzisiaj. I tu pojawia się ein Problem... Polegający w sumie na tym, że właściwa recenzja i przemyślenia pojawią się za tydzień, zapewne 12, gdyż na notkę o "Mieście" został wyznaczony konkurs. W ramach zadość uczynienia z góry informuję, że całość ma mieć około 1 str A4, więc trochę sobie poczytacie ;) Ogółem wrażenia pozytywne (u mnie przynajmniej). Dużo akcji, krwi i tak dalej. Na tyle dużo, że aż przebolałam to, że film był romansidłem. I to w dodatku romansidłem, w którym dwóch głównych bohaterów przez pół filmu zachowuje się jak zombie... To znaczy mówi tylko wtedy, kiedy musi, patrzy się na widza tym swoim tępym/przerażonym/owładniętym furią wzrokiem i ogólnie nie zachowuje się jak człowiek w pełni władz umysłowych... Aż mi się przypomina jedna z moich postaci... Zostawiając na boku bohaterów zombie, pierwsza połowa filmu, jeszcze przed właściwą akcją, była c

Zaduszki

Dzień przemyśleń, dzień zastanowienia, kiedy pytanie "Jaki jest sens życia?" (Pozdrowienia dla Das Zwei Fische Theater ;)) nabiera większego znaczenia. No bo tak: Nasz ziemski cel w dużym uproszczeniu sprowadza się do stania się pożywką dla bakterii (Co zresztą czynimy już za życia), albo w jeszcze mniej jednostkowo, to do przyspieszenia topnienia lodowców, wycięcia drzew, powiększenia dziury ozonowej i innych zmian w ekosystemie. No i tu zaczynają się pierwsze dywagacje na temat wiary, których wczoraj jakoś nie miałam ochoty rozpoczynać... Eh... No dobra, teraz też nie chcę... Wiara jest zbyt osobistym tematem, żeby wprost rozpoczynać o niej dyskusje, tak po prostu... Dlatego <płynne ominięcie tematu>. Każdy w coś wierzy, niezależnie czy chce, czy nie... Nawet, jeżeli jego wiara polega na pozornym braku wiary, to jednak wciąż się w coś wierzy... Zawiłe te tematy, no... Miałam zejść na inny, ale jakoś nie idzie... Dobra. Spróbujmy od tej strony: Skoro wiara jest, z za

Dzień Wszystkich Świętych

Obraz
Oprócz nadziei, że i nasi bliscy zmarli są już świętymi (ci dalsi również), chciałabym przekazać Wam kilka najlepszych zdjęć z nocnej panoramy cmentarza: