Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2015

Z zakamarków twardego dysku

Z zakamarków twardego dysku to cykl postów, który właśnie rozpoczynam. Co jakiś czas będę dodawać krótsze lub dłuższe formy literackie, które udało mi się machnąć kiedyś tam i wcale nie wyszły aż tak źle, jak by mogły, więc uznałam, że chcę sobie stworzyć swą wirtualną bazę pisanin. Są moje i podlegają prawom autorskim, a więc zakaz kopiowania i tak dalej. Zresztą wszystko co tu zamieszczam jest moje, chyba że napiszę inaczej (Patrz: Przemyślenia Kage) Hmm... Słowem wstępu praca została napisana rok temu (jak zresztą większość z tego cyklu) i nie należy raczej do tych długich, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba.

# Hasztag

Obraz
W sumie wciąż zaliczam się do gatunku tzw "gimbów", ale samego sensu tagowania swoich zdjęć milionem słówek, które są swoimi synonimami w dwudziestu językach nie ogarniam i chyba nigdy nie ogarnę. Widać jestem zacofana, albo coś. Albo po prostu nie zamieszczam zdjęć. W każdym razie wychodzi na to że ci se hasztagują foteczki, a ja stoję i się lampię z głupkowatą miną w stylu "Aha...". Ostatnią tego typu sytuację miałam na wyjeździe na narty, kiedy to moja koleżanka tagowała zdjęcie dokładnie tymi samymi słowami, tylko i po polsku, i po angielsku. Jak teraz się zastanawiam, to chyba nawet rozumiem powód... bo pewnie wszystkie otagowane fotki się zbierają... A później jak jakiś obcokrajowiec przegląda zdjęcia, to przecież nie wpadnie na to, żeby napisać "#narty". To w takim razie po co hasztagować w rodzimym języku, jeżeli można wszystko po angielsku...? Na to odpowiedzi już nie znalazłam. Może ktoś z czytających mi na to odpowie...? Kolejna kwestia, która

Nowinki ze świata internetów (głównie z tego rzeczywistego, ale "internety" na pierwszym miejscu lepiej brzmi)

Obraz
1. W okolicznej bibliotece zaopatrzyłam się w dwie książeczki Martyny Wojciechowskiej. Jako, iż nikt nie polecił mi konkretnych tytułów (nad czym ubolewam :( ), padło na dwie losowe, a mianowicie: "Tanzania" i "Wietnam". Pierwszych wrażeń jeszcze nie ma, bo za czytanie zabieram się jutro, ale w tym tygodniu powinna się pojawić recenzja jednaj z nich. 2. Recenzja "Czarnoksiężnika z Archipelagu" Ursuli K. LeGun zostaje przesunięta na termin co najmniej po feriach (jakie swoją drogą mam 2 - 15 lutego), za co bardzo przepraszam, ale ostatnio wrzucono mnie w wir nauki i wykonywania przeróżnych zadań związanych z harcerstwem, na których wykonanie mój deadline zbliża się nieubłaganie, a wciąż jestem w lesie. Powiedziałabym, że "w polu", ale w lesie łatwiej się zgubić o i las jest bardziej związany z harcerstwem ;). Niestety nałożenie się tego wszystkiego spowodowało moją ostatnią nieobecność. 3. Teraz coś związanego  "internetami", żeby nawi

A co jeżeli Hades istnieje naprawdę?

Pierwsze, co zapewne przyjdzie Wam na myśl, gdy rzucę hasło "Mitologia Grecka rzeczywistością" w odniesieniu do książek będzie zapewne popularna i lubiana przez chyba wszystkich, którzy po nią sięgnęli (nie znam osób, które wypowiadały się o niej krytycznie) seria Ricka Riordana "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy", a może również i jej kontynuacja "Olimpijscy Herosi". Jednak to nie o obozach dla boskich bękartów będzie ta recenzja, bowiem jest jeszcze inna seria poświęcona greckiej mitologii, która zdecydowanie jest warta uwagi.

Ankieta, ankieta, ankieta

Obraz
Także ten. Eins. W ramach w wstępu (patrz: temat), do końca ankiety zostały trzy dni, więc uprzejmie proszę o zagłosowanie tych, którzy jeszcze tego nie zrobili. Bo inaczej się wścieknę i zrobię dogrywkę. No. Zwei. Przez najbliższy tydzień nadrabiam chorobę, mam koniec semestru, rekolekcje i ogólnie roboty odwrotnie proporcjonalnie do ilości wody na Saharze. Jakkolwiek to się da porównać. Także, na blogu raczej się nie pojawię. (Ojej :( ) Drei. Machnęłam pracę na konkurs "Podróżuj, Śnij, Odkrywaj" i prędzej czy później ona, lub jej fragment na blogu się pojawi. Vier. Żeby mnie nikt nie zarzucał, że to nie są liczebniki porządkowe, to wiem, ale ćśś... A tera enjoy nowinki i głosujcie w ankiecie... (Just nie ma czasu, żeby zrecenzować od razu wszystkie te książeczki :( ) Aaa. Jeszcze jedno! Pyrkon! Ja będę. Jedzie ktoś?

Geneza Planety Małp czyli gdzie się podziały prawa zwierząt?

Obraz
Bo testy leków na zwierzętach są złe! Przynajmniej tak by powiedziała część dzisiejszych ekologów czy innych ludzi trudniących się ochroną zwierzątek. No, bo wydawało się, że świat w którym toczy się akcja Genezy Planety Małp jest cywilizowany, prawda? I zaraz wskoczy w kadr jakaś demonstracja ekologów z jeszcze większą grupą znudzonych siedzeniem w biurze ludzi z wielkimi banerami w stylu "Mordercy zwierząt!", "Nie testować leków na małpach!", etc. Ale nie. Wbrew przypuszczeniom nic takiego się nie stało. Aż dziwne. W sumie Geneza została stworzona chyba właśnie dla fanów małpek (bo kogóż by innego niby?), bo głównym bohaterem zostaje Cezar (Andy Serkis). Szympans, którego matkę zabito, gdy stała się agresywna po podaniu testowanego medykamentu. Maleńkie szympansiątko ma poruszyć serce widza i sprawić, że jeszcze bardziej poczujemy, jacy ci ludzie są źli, etc. Cezarem od tego czasu zajmie się Will Rodman (James Franco), biorąc go do swego domu i traktując ja

Ekspres Polarny

Obraz
Cezar musi troszku poczekać... Na obejrzenie tego filmu zamierzałam się już kilka lat (nawet nie pamiętam) i jakoś dotychczas nie miałam okazji go skończyć. A szkoda, bo film bardzo mi się podobał. Podczas ostatniej przerwy świątecznej jednak nadrobiłam straty. Tak jak się spodziewałam, oglądanie tego filmu, pomimo iż jest to bajka dla dzieci, sprawiło mi dużą przyjemność. Świetna animacja, i bardzo realistycznie stworzony wygląd postaci. Tego realizmu w dzisiejszych filmach animowanych można szukać na próżno. Poznajmy historię chłopca, którego wiara w świętego Mikołaja niknie, co zresztą jest procesem dość naturalnym, jako, że kiedyś musi przyjść czas, że coś z tymi prezentami zaczyna nie grać. Ów chłopiec właśnie, jak i różne inne dzieci dostaje bilet na podróż Ekspresem Polarnym. Ekspres Polarny w reżyserii Roberta Zemeckisa miał swoją premierę w Polsce 3 grudnia 2004 roku. Od tego czasu możemy go oglądać w telewizji. Pamiętam, że sama, jako totalny dzieciak, po obejrzeniu t

Grobowiec Świetlików

Obraz
Jeżeli ktoś mi powie, że "chińskie bajki" są złe bo tak, to nie wiem co zrobię... Jednak na podstawie Grobowca Świetlików można powiedzieć, że anime wcale nie muszą być czymś odrealnionym, czy niefajnym z tyko z powodu gatunku, do którego należą. Poznajemy historię rodzeństwa, które traci matkę podczas bombardowania wioski i od tego czasu musi radzić sobie same. Seita wraz z dwuletnią siostrą Setsuko pomimo wojny szukają szczęśliwego dzieciństwa. Całą sztuką jest wyobraźnia, a wszystko będzie wyglądało jak dawniej. Postaci przedstawione są bardzo realistycznie, z lekkim humorem, często z uwzględnieniem głupich dziecięcych pomysłów, jak również i głupiej dumy (patrz: Seita). Pomaga to we wczuciu się w realia, a także w wielką chęć dzieciaków do dążenia ku samodzielności, co czasem nieporadnie pokazują na każdym kroku. Isao Takahata kreuje przed widzem świat, w którym pomimo trudów wojny można odnaleźć szczęście, ale też widzimy jak ono powoli znika gdy nadchodzi czas g

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

Obraz
Tak więc, jak mówiłam, oto moje wrażenia z trzeciej, ostatniej części Hobbita. Więc dochodzimy w końcu do momentu, że książka się kończy, a my mamy dopiero kwadrans filmu. Ojej. To rozwleczmy końcówkę na dwie godziny, będzie fajnie. To tyle skrótu. Naprawdę. Widoczki były piękne. Fajne górki, fajne łączki i tak dalej. Fajnie się patrzyło na tą nieskończoną ilość efektów specjalnych. Na nieśmiertelną rodzinkę i całą resztę kompanii. Efekty naprawdę przecudowne, ale w połowie filmu miałam już po nich odruchy wymiotne. Zero czegoś, co chociaż trochę by przypominało realizm. Gra aktorska... Hmmm... No, ciężko powiedzieć... Dlaczego...? Bo stosunek gry aktorskiej do ujęć nawalanki mieczami bądź innym orężem wynosił mniej więcej pół na pół. To znaczy słabo. Bo w sumie sądziłam, że ta nawalanka to jednak ciekawsza będzie. Ale ileż można wytrzymać, jeżeli tylko się ją ogląda? No ile? Urzekło mnie parę scen w których nasi bohaterowie łamią odwieczne prawa fizyki. W jednej z nich poja

2015

Przykro mi, że nie mogłam Was powitać wcześniej, jako, że pierwszy stycznia i tak dalej, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Życzenia noworoczne niby już składałam, ale jeszcze raz: Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! (Ha, wygrałam, serp, post po świętach :D) Ogółem wyjazd uznam za udany, pomimo, że samego sylwestra spędziłam mało sylwestrowo. (Grupowe gadanie na omegle z randomowymi ludźmi, wżeranie słodyczy, nędzna imitacja tańczenia do muzyki z TV, a samą północ przeleżałam pod kołderką, bo nie chciało mnie się wychodzić oglądać fajerwerki.) Codziennie chodziliśmy na narty i w sumie było wesoło. Z przykrością muszę jednak zrobić antyreklamę pensjonatowi, w którym nas ulokowano.