Córka Czarownic

Witajcie!
Zacznę pieśnią Jacka Kaczmarskiego "Mury", która równocześnie będzie przypomnieniem tematu z kilku poprzednich postów, a mianowicie patriotyzmu, równocześnie wprowadzając w klimat wspomnianej w temacie "Córki Czarownic".

Miało być fantasy. Będzie. Będzie i magia, i czary, i czarownice. Jednak fabuła tej książki skupia się na czym innym. "Córka Czarownic" to opowieść o dorastaniu i poznawaniu samego siebie. Już od dawna chciałam ją zrecenzować, bo to naprawdę książka warta uwagi (choć czytałam ją jako lekturę jeszcze w podstawówce), ale jakoś nie mogłam się za to zabrać. Teraz macie okazję poznać trochę to dzieło zmarłej przed dziesięciu, właściwie jedenastu laty Doroty Terakowskiej.
Na samym początku poznajemy dziecko. Dziecko płci żeńskiej, żeby nie było. Owo dziecko mieszka ze starszą kobietą, która się nim opiekuje, troszczy się o nie i ogółem stara się, by owemu dziecku niczego specjalnie nie brakowało w tych trudnych czasach. Problem w tym, że dziecko nie zostało zbyt uspołecznione. Żyło na uboczu i nie miało przyjaciół, a gdy z kimś zaczynało się zaprzyjaźniać, kobieta zabierała je w inne miejsce. Nie chciała wzbudzać podejrzeń. Był bowiem pewien problem, który mała bardzo chętnie wyjawiała na światło dzienne. Nie nazywała się ani Ania, ani nawet Hermenegilda. Była po prostu dzieckiem.
W końcu jednak dziecko powoli przestaje być dzieckiem i nadchodzi czas zmian. Dużych zmian, związanych między innymi ze zmianą opiekuna. Opiekunki. Dziewczynka powoli zaczyna poznawać świat. Uczy się, poznaje historię królestwa uciśnionego przez najeźdźcę, w którym to zresztą mieszka. Czas mija, zmieniają się opiekunki, a młoda wciąż nie ma pojęcia jak się nazywa i po co ona ma to wszystko wkuwać, zamiast jak inne dzieciaki najnormalniej w świecie się bawić. No cóż. Życie wyznaczyło jej inny los.
Ale jaki był ten los i co łączy "Córkę Czarownic" z "Murami" Jacka Kaczmarskiego dowiecie się sami, czytając książkę, do czego Was serdecznie zapraszam, przepraszając jednocześnie, że recenzja wyszła taka krótka :/ Każde uwagi (Oprócz tych odnośnie długości recki!) zgłaszajcie w komentarzach ;)
EDIT:

Komentarze

  1. Recka potwornie krótka, właściwie niemal nie recka, a bardziej trailerek... Ale na tyle ciekawy, że gdyby nie wrodzone lenistwo przeczytałabym! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To schowaj to wrodzone lenistwo do szafy na jeden wieczór, bo książka długa nie jest, a fajna. Bardzo. ;)

      Usuń
  2. Wyjątkowo zgadzam się z Kage. I: Jeśli w książce główna bohaterzyca ciągle nazywana jest tylko słowami ogólnikowymi typu ona, dziecko, dziewczyna etc. to to musi strażnie wkurzające być?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, żeby to było nudne... Bardziej dziwne, niezwyczajne.

      Usuń
  3. Miszcz painta ma 1000 odwiedzin... oooo:-).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj! Zapraszam do komentowania ;)

Zobacz też

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

Dlaczego nie mam autorytetów?

Szacunek - słowo tabu

Top 20 seriali ~ ranking Kage

in memoriam

Ideologia LGBT

Historie z życia wzięte part 2

Alee... Ale wolność słowa!

Jak podawać heroinę - "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 2"