Śpij chłopcze
Nie bez przesady mówi się, że śmierć dziecka to jest najgorsze co może spotkać rodzica. Dlatego z żalem obserwowałam walkę rodziców Alfiego Evansa, gdy ich syna odłączono od respiratora. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jeszcze rozumiem, gdyby chłopiec umarł po godzinie. On jednak przeżył kilka dni, czyniąc decyzję o odłączeniu go od respiratora moralnie wątpliwą. (Szczególnie, że zadecydował sąd, nie rodzice!)
Zupełnie nie rozumiem czemu nie można było przenieść go do włoskiego hospicjum. Od razu nasuwają się setki teorii spiskowych, ale nie o nich chciałam pisać. (Nie uważam, żeby dzisiejsza medycyna była na tyle wysokim poziomie by stwierdzić jednoznacznie, że nic nie da się zrobić. Ciągle powstają nowe terapie. Komórki macierzyste na przykład. Nie wiadomo, czy to co dzisiaj uważamy za "nie do naprawienia" za kolejne pięć lat nie byłoby możliwe do zrobienia. Szansa na doczekanie tej teoretycznej terapii została jednak zaprzepaszczona.)
Kurczę już nie chodzi samego Alfiego. Nie chodzi nawet o Wielką Brytanię. Tylko po prostu... O prawo rodziców do pożegnania się z terminalnie chorym dzieckiem na ich własnych warunkach. Odbieranie tego prawa jest analogiczne do przymusu/zakazu aborcji eugenicznej. To rodzice powinni decydować w takich przypadkach, nie sąd. Sąd można mieszać w takie sprawy gdy między rodzicami nie ma zgody, a nie w przypadku gdy rodzice są zgodni... Bo sąd zakończy rozprawę i sobie pójdzie, a rodzice będą się mierzyć ze świadomością podjętej decyzji resztę swojego życie (i potencjalnie życia ich dziecka)
Świat nie jest czarno-biały. Nie powinniśmy tak na niego patrzeć. Nie ma tylko jednej właściwej drogi dla wszystkich. Dla każdego jest jego własna. Dlatego niezależnie od medialnej kłótni czy zakończyć cierpienie chorego dziecka czy nie, zadecydować powinni rodzice. Przy wsparciu psychologów i lekarzy. Ale decyzja powinna być ich. Niezależnie jaka by nie była.
Im ją odebrano. Tak jak wielu innym wcześniej i pewnie jeszcze wielu innym później. Może ja z moim małym blogiem niewiele zmienię, ale chciałabym chociaż zwrócić uwagę na ten problem.
Zupełnie nie rozumiem czemu nie można było przenieść go do włoskiego hospicjum. Od razu nasuwają się setki teorii spiskowych, ale nie o nich chciałam pisać. (Nie uważam, żeby dzisiejsza medycyna była na tyle wysokim poziomie by stwierdzić jednoznacznie, że nic nie da się zrobić. Ciągle powstają nowe terapie. Komórki macierzyste na przykład. Nie wiadomo, czy to co dzisiaj uważamy za "nie do naprawienia" za kolejne pięć lat nie byłoby możliwe do zrobienia. Szansa na doczekanie tej teoretycznej terapii została jednak zaprzepaszczona.)
Kurczę już nie chodzi samego Alfiego. Nie chodzi nawet o Wielką Brytanię. Tylko po prostu... O prawo rodziców do pożegnania się z terminalnie chorym dzieckiem na ich własnych warunkach. Odbieranie tego prawa jest analogiczne do przymusu/zakazu aborcji eugenicznej. To rodzice powinni decydować w takich przypadkach, nie sąd. Sąd można mieszać w takie sprawy gdy między rodzicami nie ma zgody, a nie w przypadku gdy rodzice są zgodni... Bo sąd zakończy rozprawę i sobie pójdzie, a rodzice będą się mierzyć ze świadomością podjętej decyzji resztę swojego życie (i potencjalnie życia ich dziecka)
Świat nie jest czarno-biały. Nie powinniśmy tak na niego patrzeć. Nie ma tylko jednej właściwej drogi dla wszystkich. Dla każdego jest jego własna. Dlatego niezależnie od medialnej kłótni czy zakończyć cierpienie chorego dziecka czy nie, zadecydować powinni rodzice. Przy wsparciu psychologów i lekarzy. Ale decyzja powinna być ich. Niezależnie jaka by nie była.
Im ją odebrano. Tak jak wielu innym wcześniej i pewnie jeszcze wielu innym później. Może ja z moim małym blogiem niewiele zmienię, ale chciałabym chociaż zwrócić uwagę na ten problem.
Decyzja sądu była jak najbardziej akuratna do momentu gdy zabronili rodzicom małego wywieźć. Nie było dla niego nadziei, zajmował tylko miejsce w szpitalu (a sytuacja szpitali brytyjskich nie jest lepsza od polskich), leczenie tak naprawdę nie leczyło i było tylko uciążliwe. Ale rodzice powinni mieć prawo z własnej kieszeni zajmować się swoim warzywkiem. Bo Alfie był w stanie wegetatywnym, choroba zniszczyła 70% jego mózgu (przez co Twój argument o "przeżywaniu" kilku dni od razu upada). Jak na mój gust sąd i lekarze podjęli słuszną decyzję, ale jednak mogli już potem pozwolić rodzicom małego zabrać.
OdpowiedzUsuńJakoś ciężko mi wierzyć w te martwe 70% mózgu. Mózg jet najmniej przebadany organem w ciele człowieka i twierdzenie, że nic się nie da zrobić i już bo lekarze z jednego szpitala dziecięcego tak twierdzą wydaje się zwyczajnie śmieszne.
UsuńDecyzja sądu słuszna czy nie nie powinna w ogóle mieć miejsca. Decyzję powinni podejmować rodzice w konsultacji z lekarzami. W tym szpitalu nie da się nic więcej zrobić - przenosi się dziecko do kolejnego (np hospicjum) bez mieszania w to sądu.
Mózg się nie reperuje, Misiu, i to fakt biologiczny. Co, mieli mu przeszczepić inny? Mieszasz fakty i wiarę w cuda, a młody i tak by z tego nie wyszedł. Sąd z kolei ma pełne prawo o decydowaniu gdy chodzi o niepotrzebne przedłużanie cierpienia. Z tym, że tu dziecko było warzywem = nie cierpiało, czyli rodzice powinni móc się nim bawić za swoje pieniążki.
UsuńO mózgu tak mało wiemy, że z tymi "faktami" to byłabym ostrożna. Szczególnie, że medycyna idzie do przodu i to co kiedyś nie było możliwe, teraz jest.
UsuńCo do sądu, uważam, że powinien mieć prawo do decydowania tylko jeśli rodzice nie są zgodni.
Znaczy że jak rodzice są zgodni by katować swoje dziecko to sądowi nic do tego?
UsuńKatowanie dziecka nie polega na trzymaniu go pod respiratorem.
Usuńtylko że rząd włoski i papież Franciszek mieli zapłacić za transport i miał być leczony we Włoszech- małego dałoby się uratować, ale te gnojki przeszkodziły w tym
UsuńNo właśnie nie dałoby się uratować, bo miał kalafior pod czaszką!
Usuńa pomimo to po odłączeniu od respiratora był w stanie oddychać samodzielnie, a nawet się ruszać- śmiem powątpiewać, że umarł z przyczyn naturalnych
UsuńJak mój kumpel miał ostry atak padaczki to też się ruszał, choć pod czerepem mu się gotowało aż go szpitalni zgarnęli. A powątpiewanie czy Alf umarł z przyczyn naturalnych zostawmy gościom w foliowych czepkach.
UsuńA o mózgu wiemy całkiem sporo w porównaniu do kiedyś. Wiadomo na przykład, że tak jak kręgosłup sam się nie naprawi, zwłaszcza po tak ogromnych zniszczeniach. Mózg nie wątroba, nie odrośnie.
OdpowiedzUsuńJasne, że sam nie odrośnie. Ale z postępem medycyny może za parę lat będzie można wspomóc ten proces komórkami macierzystymi, czy innymi sposobami. Nie wiadomo. Mózg to dalej zagadka.
UsuńChrześcijanka mówi o wykorzystaniu komórek macierzystych <3
UsuńNo jasne! Co to ma do religii?
UsuńKage, religie nie polegają na tym, że neguje się postęp medyczny, wychodząc z założenia, że Bóg uratuje- to wystawianie Go na próbę, zaś sam Bóg działa pośrednio- ja wiem, że ateistów to nie przekona, ale tak to właśnie wygląda
UsuńMi chodzi o to, że wg. Waszych hierarchów same badania nad komórkami macierzystymi to muorderstfo i zuooo, więc wykorzystanie ich również.
UsuńGdzie masz morderstwo w pobieraniu krwi z pępowiny? Ludzie, bez przesady...
UsuńA bo ja wiem? Chyba im raczej chodzi o komóreczki pobierane z abortowanych płodów (sic)
UsuńAle nie muszą ich pobierać z abortowanych płodów więc problemu nie ma
Usuńa ja nie jestem w stanie zrozumieć- z jakiej racji te sukinkoty z Alders Hell pozwały rodziców chłopca do sądu i jak ten "sędzia" śmiał stanąć po stronie tego "szpitala"- przecież to jest jawne odebranie dziecka rodzicom, co jest cechą charakterystyczną do systemu niewolniczego- jeśli rodzice chcieli leczyć swojego Alfie'go, to nikt nie miał prawa im przeszkadzać; a takich przypadków jak on w Alders Hell (a przynajmniej w całym UK) jest wiele więcej, a postawa rodziców Alfiego jest wzorcowa- każdy rodzic powinien tak walczyć o swoje dziecko
OdpowiedzUsuńO ile sami płaciliby za utrzymywanie chłopca - bo leczeniem się tego nazwać nie dało, gdyż leczenie było niemożliwe - to racja, powinni sami decydować.
Usuńnazywaj to jak chcesz- nie mniej, jest to pogwałcenie jednej z najważniejszych wartości cywilizacji łacińskiej- wolności; nie wspominając, że Papież i rząd włoski zamierzali pokryć koszty transportu- życie chłopca miało być ratowane w watykańskim szpitalu
UsuńPodtrzymywane, nie ratowane.
UsuńPoza tym od kiedy wolność jest wartością cywilizacji łacińskiej? Amerykańskiej, jeśli już.
UsuńOd w zasadzie od zawsze, bo z umiłowania wolności wyrosło prawo rzymskie, które się stało świecką gałęzią naszej cywilizacji na długi czas
UsuńZarówno w cywilizacji rzymskiej jak i późniejszej europejskiej istniały surowe podziały klasowe, niewolnictwo, nierówności społeczne. Wolność to ludzie mieli, ale od nauki.
UsuńKage-Sama, nauka sama w sobie nie jest źródłem wolności. Zależy jeszcze od tego, kto tę naukę uprawia. Japończycy robili eksperymenty medyczne na więźniach, podobno bardzo poprawne metodologicznie. Tylko wolności raczej nie niosły.
UsuńAby nauka mogła przynosić wolność, potrzebna jest dyscyplina moralna. No niestety, tego nie da się uniknąć. Zatem albo etyka świecka, albo etyka religijna. Jedna i druga ma swoje zalety i wady. Etyka świecka opiera się bardziej na rozumie i racjonalnym rozumowaniu, zaś etyka religijna - bardziej na objawieniu, autorytetach, tradycji i przesądach. Która z nich działa lepiej? Czy rozum nigdy nie zawodzi? Czy istnieją skuteczne sposoby zapobiegnięcia na przykład wojnie, mimo że przeważająca część Europejczyków nie wyznaje żadnej religii? To się dopiero okaże...