Posty

Polecany post

Dlaczego nie mam autorytetów?

Przez okres ostatnich kilku miesięcy w związku z niemiłościwie nam panującą epidemią COVID-19, wsiąkłam w internetowe społeczności jak pewnie wielu z Was i mam w związku z tym pewne dość ponure przemyślenia. Kultura internetowa ewoluuje w zastraszającym tempie. Jeszcze kilka lat temu nawet w internecie byliśmy zamknięci w swoich małych grupkach na forach internetowych, portalach społecznościowych czy komunikatorach. Teraz jednak przy komunikatywnej znajomości języka angielskiego, lądujemy w prawdziwej globalnej wiosce. Każdy, nawet z drugiego końca świata jest na wyciągnięcie ręki (w stronę smartfona, a jakże ;) ). Taki otwarty świat oprócz wielu plusów, ma też swoje niedostrzegane wcześniej, ogromne minusy z którymi musimy się zmagać. Dziś postaram się omówić dwa takie zjawiska, które w połączeniu dają dość wybuchową mieszankę. Rozdział 1. Wszystkie problemy świata na mojej głowie Globalna wioska nie tylko łączy ze sobą ludzi o różnym pochodzeniu czy poglądach, wywleka też na świ

Ideologia LGBT

Obraz
Żyjemy w trudnych czasach. W czasach gdy powiedzenie całej grupie płacących podatki, nieszkodliwych ludzi, że Polska bez nich jest najpiękniejsza. Wtrącając to tak po prostu, między ptaszkami a kapliczką. Ale przecież co w tym złego...? Przecież LGBT to też ideologia, a skoro to ideologia, to można się z nią nie zgadzać. Czemu są ideologią? Bo mają wspólny cel i generalnie podobne poglądy. Słowo "ideologia" w dzisiejszych czasach ma jednak raczej negatywne konotacje. Mam wrażenie, że odbiera się za jego pomocą ludziom ich człowieczeństwo. Bo osoby LGBT są naprawdę różnorakie, ze swoimi problemami, poglądami, stylem życia. Zniżanie tej naprawdę różnorodnej grupy ludzi do miana ideologii jest zwyczajnie przykre, bo ze względu na częściowo wspólne cele nie mogą się bronić przed głupim słownikiem. Słowa jednak niestety mają moc. Gdy schowasz osoby LGBT pod kocykiem „ideologii”, to możesz zachowywać się w innych warunkach niedopuszczalnie, bo przecież walczysz z „ideologią”. I

Top 20 seriali ~ ranking Kage

Jako że żyjemy w czasach takich a nie innych (i bo muszę kreatywnie prokrastynować uczelniane obowiązki) wzięłam się w końcu i spięłam na to, do czego się zbierałam od dłuższego czasu. Popełniłam więc poniższą subiektywną listę seriali, po które polecam sięgnąć nie tylko w czasach kwarantanny. Od razu zaznaczam, że kolejność ustalałam na podstawie własnych odczuć i gdyby chodziło o ogólną wartość artystyczną, to środek listy mógłby wyglądać nieco inaczej. O każdym serialu piszę tylko parę słów, by uniknąć spoilerów. 1. She-Ra and the Princesses of Power Serial-fanfik. Ale nie jest to w żadnym wypadku wada. Przetęczowa gejoza, która wyrwie widzowi serduszko z piersi, podepcze w korkach, przeżuje i wypluje, a oglądającemu jeszcze będzie mało. Pod przykrywką bajki o księżniczkach mamy dojrzałą opowieść o przełamywaniu błędnego koła znęcania się, walce z tak zwanym przeznaczeniem i o tym, że religia to zuo, a liczą się tylko lesbijki. Wielkie serducho dla najlepszego serialu ever. 2.

Szacunek - słowo tabu

Przepraszam za długą nieobecność, życie się jednak toczy własnym rytmem, a wena twórcza omija szerokim łukiem, dlatego gdy w końcu zabieram się za pisanie, jest to zazwyczaj w chwili gdy skacze mi ciśnienie (albo mam na głowie stos kolosów i projektów, czy jak dzisiaj - oba powody na raz ;)). Pisałam już wcześniej o hejcie, o braku zrozumienia, o podziałach i chyba nie przeszłoby mi przez myśl, że moje poglądy (tzn szanuj drugiego człowieka nawet jeśli go nie znasz, bo sam byś chciał by do ciebie podchodzono z szacunkiem) przez niektóre osoby z kręgu LGBT są równane z homofobią. Tylko dlatego, że nie zgadzam się z szarganiem symboli religijnych, czy to, że chcę żyć w zgodzie również z osobami hetero. (Kurczę, przecież większość społeczeństwa składa się z osób hetero. Mam ich odrzucać tylko dlatego, że trochę się różnimy pod względem wyboru partnerów? Jaki to ma sens?) Gdzieś tam za górami za lasami pojawiają się pogłoski, że istnieją osoby LGBT nie popierające LGBT. (Nie wiem jak moż

in memoriam

Nie wiem od czego zacząć... Bo, że długo mnie nie było to nawet nie powinnam wspominać. Ale dalej jestem w szoku, a w emocjach najłatwiej się pisze. Od wczoraj cała Polska żyła w napięciu. Różne rzeczy się dzieją, ale chyba nikt by nie pomyślał, że ktoś wpadnie na pomysł by zaatakować jednego z prezydentów polskich miast. Na scenie. Podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Prezydent Gdańska został trzykrotnie raniony nożem przez napastnika. Widziały to całe rodziny, choć nie wszyscy byli tego świadomi. Muzyka grała dalej. Ludzie wymachiwali rękami. Dopiero cisza przykuła uwagę tłumu. To miał być wesoły dzień, jak co roku. Granie, wspólne zbieranie pieniędzy dla polskich szpitali, jednak zakończył się przewiezieniem do szpitala kogoś, kogo wcale nie powinno tam być. Tak jak na scenę nigdy nie powinna trafić osoba niebezpieczna. Zawiniły zabezpieczenia, które pozwoliły na przekazanie (lub podrobienie) identyfikatora mediów osobie, która nie powinna go posiadać. Bądźmy mą

Śpij chłopcze

Nie bez przesady mówi się, że śmierć dziecka to jest najgorsze co może spotkać rodzica. Dlatego z żalem obserwowałam walkę rodziców Alfiego Evansa, gdy ich syna odłączono od respiratora. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jeszcze rozumiem, gdyby chłopiec umarł po godzinie. On jednak przeżył kilka dni, czyniąc decyzję o odłączeniu go od respiratora moralnie wątpliwą.  (Szczególnie, że zadecydował sąd, nie rodzice!)  Zupełnie nie rozumiem czemu nie można było przenieść go do włoskiego hospicjum. Od razu nasuwają się setki teorii spiskowych, ale nie o nich chciałam pisać. (Nie uważam, żeby dzisiejsza medycyna była na tyle wysokim poziomie by stwierdzić jednoznacznie, że nic nie da się zrobić. Ciągle powstają nowe terapie. Komórki macierzyste na przykład. Nie wiadomo, czy to co dzisiaj uważamy za "nie do naprawienia" za kolejne pięć lat nie byłoby możliwe do zrobienia. Szansa na doczekanie tej teoretycznej terapii została jednak zaprzepaszczona.) Kurczę już nie chodzi  sam

Alee... Ale wolność słowa!

Obraz
Nie, wcale nie jestem w "internetach" od wczoraj. Pokuszę się jednak o umieszczenie tego drobnego apelu, ot na wszelki wypadek. Lubię poruszać tematy trudne, a takie często budzą wiele emocji, nie rzadko skrajnych. A gdy emocje biorą górę przestajemy się kontrolować. Padają wyzwiska, przekleństwa, najazdy na innych uczestników dyskusji... No ale co mi do tego, przecież to wolność słowa, prawda? Nie zliczę ile razy widziałam taki tekst w internecie. Nie zliczę też ile razy widziałam hejt, który przecież jest "wolnością słowa". No przepraszam, ale nie. Chyba, że traktujemy wolność słowa jako całkowitą negację zasad, a przecież nie na tym to polega. Czy to na ulicy, czy w internecie wypadałoby jednak wypowiadać się kulturalnie i choć czasem wulgaryzmy mają swoje uzasadnienie, to hejt go nie ma. Pamiętam czasy, gdy chciałam edukować i odpowiadałam na masę komentarzy, które naskakiwały na różne osoby i grupy społeczne. Teraz jestem już chyba zbyt leniwa i po prostu je