Harcerstwo a wychowanie

Część czytelników mojego bloga wie, że jeszcze parę lat temu należałam do harcerstwa. Moje drogi z tym systemem wychowania rozeszły się już dobre dwa lat temu, choć do harcerstwa należałam jedną trzecią swojego życia. Nie powiem, że mnie to nie zmieniło, bo wywarło na mnie spory wpływ. Wracam do tego tematu z rezerwą, bo jednak może się zdarzyć, że ktoś z moich dawnych znajomych z harcerstwa to przeczyta i może uznać za afront, co nie jest w moich intencjach.
Zacznę od początku. Do zuchów zapisałam się za namową koleżanki z kościelnej ławki. Wzorową zuchenką może nie byłam, sprawności zdobywałam powoli, równie powoli dorabiając się chusty i znaczka zucha.
Pierwsze większe problem rozpoczęły się, gdy z zuchów przeszłam do harcerstwa. Nie jestem pewna czy właściwie mogę mówić o "przejściu", bo takiego nigdy nie miałam ( Tu wina leży niestety po stronie moich rodziców lub drużynowych, bo wiadomość podobno była przekazywana drogą mejlową. Ja nie miałam do niej dostępu, bo "niespodzianka") . Skutkowało to tym, nawet chustę musiałam zdobywać od zera, co samo w sobie zniechęciło mnie do całego procederu. Żeby zapobiec pytaniom, chustę dostawało się jak się "zasłużyło" (cokolwiek to znaczy ;) ) -> Ja dostałam po około dwóch latach, na pierwszym obozie.
Minęło trochę czasu, próba na stopień mi nie szła, bo pogodzić nowe obowiązki ze szkołą i lenistwem łatwo nie jest. W harcerstwie, jak wszędzie zresztą byłam taką trochę szarą myszką. Wiecznie na uboczu, bez przyjaciół, co najwyżej z ludźmi z którymi zamieniłabym ze dwa słowa. Nie pomagało to w kontaktach międzyludzkich, ale nikt też mnie z tego nie wyciągnął. Nawet ofiarowany mi po dłuższym czasie zastęp. Tuż przed obozem. Nie miałam żadnych zdolności przewodzenia grupą (nikt mnie tego nie uczył). Dziewczyny nie miały do mnie zaufania, ja tego zaufania nie potrafiłam zbudować i tylko kadra po kilku miesiącach (przy okazji jakiegoś biwaku) zgłosiła się po mnie z zarzutami, że źle prowadzę zastęp i czemu jeszcze nie mam stopnia. Ja wiem, że kadra to też młode dziewczyny, częściowo w moim wieku, ale litości. Kilka na mnie jedną? Bawimy się w sąd czy w harcerstwo? Jeśli ktoś należy do kadry, czyli w do
myśle ma pod sobą sporą jednostkę organizacyjną, powinien jednak wiedzieć, że oskarżenia to słaba metoda wychowawcza. Jeśli nawet były jakieś konkretne problemy w moim zastępie, nikt, z dziewczynami z mojego zastępu na czele, mi ich nie przedstawił. Wyszłam z tej rozmowy z przeświadczeniem, że z tego środowiska trzeba uciec. Wkrótce potem straciłam zastęp, a po obozie i krótkim czasie spędzonym w drużynie wędrowniczek, odeszłam w cień. Przynajmniej już nie musiałam się bać, że zostanę wyrzucona z drużyny, za to że jestem z dziewczyną. (Kto wie, do czego mogło by dojść, w końcu hiperkatolicka drużyna złożona z całych dziewczyn, mająca już w swojej historii pogadanki o tym, jak to bycie homoseksualistą jest chorobą).
Harcerstwo zaczynałam z otwartością do działania, jakimś tam entuzjazmem, jednak przez złą organizację straciłam cały ten zapał. Dlatego wszystko jest super póki trafiamy na charyzmatycznych ludzi, którzy potrafią to wszystko poprowadzić, tak by motywować, nie tłamsić. Gdy jednak jest inaczej, ci słabsi zostaną w tyle. Bez przyjemności z przygody, jaką jest harcerstwo.

Jakie były wasze doświadczenia z harcerstwem? Ktoś był na dłużej? W której organizacji? Kontynuujecie dążenie do harcerskich ideałów, czy wolicie iść własną drogą?

Tym czasem znów ominęłam rocznicę bloga (już trzecia :3 ). Na szczęście tylko o parę dni ;)

Zapraszam do komentowania i dzielenia się swoimi historiami ;) (Można też do mnie wysłać mejla (na dole strony ;) )

Komentarze

  1. Bo zethaery to powalona organizacja jest. Tylko ZHP!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam od razu powalona :p Ale łatwo nie było.

      Usuń
  2. przykro mi z powodu Twoich doświadczeń; jeśli chodzi o moje doświadczenia z Harcerstwa, to muszę Ci powiedzieć, że Kadra też wywierała na mnie presję o to, czemu nie mam jeszcze chusty czy krzyża- też było mi nie łatwo, ale byłem dość zdeterminowany i zależało mi na tym, by być godnym członkiem- no i miałem przyjaciół, na których mogłem polegać, a mój trzeci zastępowy, był właśnie nim (każdemu życzę takiego kumpla); mimo wszystko, ja dobrze wspominam tamte czasy
    ~AJS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę siła autorytetu. Jeśli brakuje kogoś z charyzmą, kto wyciągnie do Ciebie dłoń, pokaże jak działać, to łatwo się pogubić. Jeśli jednak trafisz na właściwe osoby, możesz się od nich wiele nauczyć

      Usuń
    2. czy ktoś z charyzmą, to nie wiem, za to wiem jedno- dzięki mojemu wspomnianemu zastępowemu nauczyłem się wiele i też stałem się lepszym człowiekiem, wiem jeszcze jedno, z własnego doświadczenia- cały świat może być przeciw Tobie, ale jeśli jest choć jedna osoba, która Cię będzie wspierać (jeśli nie bronić), to możesz zdziałać wiele i zasłużyć na szacunek tych, co wcześniej Tobą gardzili

      Usuń
    3. Z tą obroną, to nie wiem, nie specjalnie lubię taką postawę, ale wsparcie zawsze w cenie ;)

      Usuń
    4. a co jest złego w obronie? ona jest bardzo potrzebna, szczególnie kiedy jesteś łamana psychicznie bądź fizycznie

      Usuń
    5. Bo obrona nie uczy, zakłada przerzucenie odpowiedzialności na drug osobę. Lepiej jest zaoferować wsparcie, pomóc, razem pomyśleć co można zrobić.

      Usuń
    6. dzięki czemu oprawcy (przy dobrej obronie) mogą spokornieć, spojrzeć na siebie i trochę odpuścić, dając Tobie pole do manewru i się wykazać- jakby nie patrzeć, obrona jest swego rodzaju wsparciem

      Usuń
    7. Jasne, że jest, po prostu osobiście nie przepadam za takim sposobem radzenia sobie z problematycznymi ludźmi ;)

      Usuń
    8. no ale wiesz... czasem nie można inaczej, niestety

      Usuń
    9. Dałabym Ci lajka, ale to nie facebook, więc powiem tylko, że prawda

      Usuń
  3. Siemka.
    Jestem już rok przybocznym, a niedługo mam objąć role szefa drożyny w Skautach św. Bernarda. Jesteśmy dość młodą organizacją. Ogólnie nie różnimy się za bardzo od Harcerzy, aczkolwiek widzimy, ze maja pewne problemy i niektóre rzeczy staramy się robić inaczej. Tesli chodzi o moje doświadczenia to rożnie. Bywa czasem idealnie, czasami coś zupełnie nie wychodzi, a czasami zdarzało mi się z kimś nie zgadzać i to mocno. Ale sama idea wydaje mi się jedna z najlepszych rzeczy, jakie możne wymyślić człowiek. A odnośnie Twoich doświadczeń to.. niby słyszałem już o takich zjawiskach. Ale ciągle tego nie rozumiem. Nie rozumiem, jak to jest możliwe, ze to co powinno być czymś tak genialnym, zostaje tak okropnie wypaczone :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej
      Miło mi słyszeć o kolejnych osobach kontynuujących dzieło Baden-Powella :)
      Z moich obserwacji wynika, że w harcerstwie czasem tworzą się swego rodzaju elity - A to ludzie z wyższą pozycją, dla których wszyscy niedoświadczeni automatycznie zyskują doświadczenie z dniem zyskania funkcji (chociaż wcale tak nie jest, ale i tak cię traktują, wymagając nie wiadomo czego), Innym razem są to "elity" tworzone z rodzeństw, które często są w jednej (ew w dwóch - męska i żeńska) drużynach pomagając sobie wzajemnie. Z jednej strony jest to super sprawa, a z drugiej nie wszyscy są równi. Gdy zaczynają się podziały tego typu, gdy pojawiają się niedomówienia, brak szczerości, równości, to idea harcerstwa się niestety sypie.

      Usuń
    2. U nas akurat jako takich elit nie ma. Być może dlatego, że duża część naszych nie ma jakiegoś olbrzymiego doświadczenia. Każdy coś tam umie i każdy kogoś innego może czegoś nauczyć :) Odnośnie stopni to.. powiem tak- plany żeby zacząć wprowadzać odznaki itd. są, ale póki co musi nas się zrobić więcej, żeby było w ogóle kogo odznaczać xD Co do podziałów to wydaję mi się że jest to dość przekrojowy problem, który dość często obserwuje w środowiskach, że tak powiem, porządnych ludzi. Choroba zaczyna się, gdy przychodzi takiemu myśl, że ci co nie robią tak jak nasi, ci są słabsi, albo 'moralnie niżej'. Jak już ktoś na to coś zachoruje, to może być bardzo ciężko z tego wyjść :/

      Usuń
    3. Oj ciężko... Poczucie władzy, wyższości nad innymi jednak zmienia człowieka, niestety...

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj! Zapraszam do komentowania ;)

Zobacz też

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

Dlaczego nie mam autorytetów?

Szacunek - słowo tabu

Top 20 seriali ~ ranking Kage

in memoriam

Ideologia LGBT

Historie z życia wzięte part 2

Alee... Ale wolność słowa!

Jak podawać heroinę - "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 2"

Córka Czarownic