O dzieciach wolności

Ktoś kiedyś powiedział, że dopiero pokolenie narodzone upadku PRL-u, jako nie skażone dawną postawą zginania się w pół pod butem oprawcy, będzie potrafiło stworzyć prawdziwą wolną Polskę. Po upadku poprzedniego ustroju mentalność Polaków wcale nie zatrzymała się na obrocie o 180 stopni, lecz zaczęła się kręcić jak karuzela. Dawne normy społeczne zostały wręcz skreślone, jakby się chciało je wymazać z pamięci, chociaż myślę, że w wielu domach wciąż jakieś wspomnienia po mienionych czasach pozostały, jeżeli nie w pozostawionych na strychach pamiątkach, to chociażby we wspomnieniach przekazywanych później młodemu pokoleniu.
Nie zależne jednak ile nasłuchalibyśmy się o długich kolejkach, kartkach na mięso i strajkach i stanie wojennym, to jednak przepaść międzypokoleniowa jest wielka. Konsumpcyjny styl życia, często rozpieszczanie dzieciaków, prawnie unormowane "bezstresowe wychowanie"... Kiedyś tego nie było i ci, którzy pamiętają czasy, kiedy "tego nie było" często na to narzekają. Nie potrafią zrozumieć, że wielu młodych nie widzi tej perspektywy. Rzekome "Powinniście być wdzięczni. Ja w waszym wieku nie miałem takich zabawek." I pewnie twoi przyjaciele też nie mieli "takich zabawek". Wtedy kreatywność brała się z niczego, bo i niczego nie było. Ale za to przyjaciele byli wszędzie i to wystarczało. Teraz przyjaciół zamieniono na zabawki i komputery. Ot zmieniły się czasy. Jasne, możesz wyjść ze znajomymi raz na jakiś czas do kawiarni, czy na fastfooda, ale zaraz wszyscy rozbiegną się do własnych zajęć. Ludzie sukcesu. Milion specjalizacji. Gitara. Pianino. Judo. Karate. 30 języków... Kto znajdzie w tym czas by wyjść ze znajomymi? Pytanie czy my tego potrzebujemy? W dobie komputerów relacje międzyludzkie w których fizycznie widzi się człowieka, jego mimikę, gestykulację, słyszy się barwę jego głosu zostały zredukowane do niezbędnego minimum.
Myślę, że opinię, którą przedstawiłam wyżej podziela również wielu ludzi, jednak chciałabym skupić się też na innych aspektach tej wolności. W ostatnich czasach role mężczyzn i kobiet zaczynają się przenikać, a wręcz odwracać. Sprawa jest chyba lepiej widoczna u mężczyzn niż u kobiet, bo te ten proceder praktykują już od dawna, byle tylko "uwolnić się od męskiego jarzma". Za to, od kiedy zaczęła się wolność, mężczyźni nagle sami zaczęli wymagać opieki. Czy to wina bezstresowego wychowania, czy tego, że rodzice spędzają większość swojego czasu w pracy i młodzi chłopcy nie mają silnego męskiego wzorca? Ciężko stwierdzić.
Stwierdziłam niedawno, że musiałam być trudnym dzieckiem (Zawsze musiałam postawić na swoim. Nawet jak mi się nie udawało, jak wynikała jakaś awantura, czy klasyczny szlaban, zawsze znajdował się sposób by to obejść. I te awantury wcale nie były rzadkością, ale już jako dzieciak walczyłam z dorosłymi. Ci mieli to do siebie, że często mieli sprzeczne cele z moim, co sprawiało, że stawaliśmy się wrogami, przynajmniej w tej konkretnej kwestii. Jako przykład podam wojnę z matematyczką z podstawówki. Otóż sposób rozwiązania zadania był ważniejszy niż wynik. Dlatego moje nawet dobrze rozwiązane zadanie było złe. Okej, jakby nas poinformowała, że jak już tej metody się nauczymy, to możemy robić jak chcemy. W tym problem, że nic takiego nie miało miejsca, a jak się nową metodę podawało, to od razu była burza. Jak to dobrze, że potem trafiłam na lepsze matematyczki. W przeciwnym wypadku chyba ominęłabym mat-fiz szerokim łukiem, nawet jak technikę jako taką lubiłam.) Sprzeczki ze mną nie należały do najłatwiejszych. Jednak odpowiedź jaką uzyskałam, lekko zwaliła mnie z nóg i nakłoniła do przemyśleń o moim pokoleniu. Usłyszałam bowiem "To dlatego, że jesteś wolna" i myślę, że moja mama miała w tym rację. Nawet jeśli nie radziłam sobie z rówieśnikami, trenowałam moją wolność na dorosłych. W głębi duszy obok niewolniczego wręcz poddaństwa do silniejszych jednostek na moim poziomie wiekowym, zachowałam cząstkę wolności i pielęgnowałam ją w sobie aż do teraz, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Może i czasem jestem naiwna i pragnę zbyt dużo, może nie wszystko, co robię jest w pełni bezpieczne (Nie, nie piję, nie palę, narkotyki też mnie nie kręcą bo po co psuć sobie zdrowie w ten idiotyczny sposób i jeszcze marnować na to kasę.), ale jeśli w ten sposób czuję się spełniona i szczęśliwa, to dlaczego mam siedzieć jak mysz pod miotłą i tylko wkuwać te idiotyczne wzory? Dajmy na to wymarzony wypad do Poznania w ferie, którego nie dałam sobie odpuścić, nawet jeśli nie dostałam pozwolenia. Ot manifestacja wolności. Tego, że nie jestem już zupełnym dzieckiem i wiem że sobie poradzę. Że mogę zaufać sama sobie i jako, że wszystko się udało, to chyba mogę być z siebie dumna, szczególnie, że spędziłam wspaniały tydzień i żałuję, że tak szybko się skończyć. Oby, do Pyrka, Kage :3
To też kwestia mojej nadambicji, ale jeśli postawię sobie coś za cel, to będę do niego dążyć. Nawet jeśli po drodze będę się potykać i upadać, to usiądę, zawiążę tą <cenzura> sznurówkę, odsapnę, a gdy odzyskam siły to pójdę dalej, byle wciąż mieć w perspektywie to, co chcę osiągnąć. Byle nie bać się, że "mi się nie uda". Bo się uda. I ja o tym wiem, bo do <cenzura> jestem wolna. Bo jeśli chcę, to się postaram, a jak się postaram, to będę w stanie zrobić prawię wszystko.
Zapraszam do komentowania ;)

Komentarze

  1. Ty i ta Twoja nadambicja, noo...
    Ale żeby moją Xenę wrzucać to się nie chce! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadambicja z tego wyziera, ale jeśli ją mocno stonować to nie jest to zły światopogląd!
    Nie daj się światu chędozyć w rzyć, i w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :> I nie dam się... Byłoby zbyt nudno.

      Usuń

Prześlij komentarz

Witaj! Zapraszam do komentowania ;)

Zobacz też

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

Dlaczego nie mam autorytetów?

Szacunek - słowo tabu

Top 20 seriali ~ ranking Kage

in memoriam

Ideologia LGBT

Historie z życia wzięte part 2

Alee... Ale wolność słowa!

Jak podawać heroinę - "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 2"

Córka Czarownic