Czarnoksiężnik z Archipelagu

Czyli obawiam się, że wyrastam z fantastyki. Przynajmniej tej dla młodego czytelnika. Nie jest to pierwsza książka, przez którą ciężko mi było przebrnąć przez zbyt prosty język, jakim była pisana. I poprzez prosty język nie mówię tu o lekkim stylu pisarskim, z którym możemy się spotkać również czytając książki dla starszego czytelnika, lecz... Brakowało mi kilku rzeczy, które w niniejszej recenzji postaram się zawrzeć.
Gdy sięgnęłam po tę książkę - swoją drogą cienką i pisaną dużymi literami przy sporych akapitach - wydawała mi się kolejną książką o magach, których przeczytałam już nie jedną, jednak już początek okazał się taki, jakim nie powinno się robić początków książki. Nawet serii książek. Albowiem początek zawierał spojlery przyszłych osiągnięć głównego bohatera... Nosz... Jak tak można, ja się pytam?! "Opowieść o dorastaniu..."  zaczynająca się od wymienienia przyszłych tytułów owego maga... Oznacza to, że dreszczyk emocji powiązany ze wszystkimi potencjalnie niebezpiecznymi przygodami, które ów bohater ma przeżyć, pójdzie się <cenzura>. Yeeeah.
Drugą kwestią jest chyba język. Prosty i ogółem taki, jakby ktoś wyrwał połowę kartek ze słownika i operował tylko na owej pozostałej połowie. Opisy były pozbawione barwy, dialogi bez "tego czegoś", zupełny brak humoru i pozbawione emocji sceny walki... Osobiście spodziewałam się czegoś lepszego (ta, ja, przyzwyczajona do kompletnie innych standardów fantasy... Z podobnych powodów nie przebrnęłam przez Hobbita...), bo przez tą książeczkę przebrnęłam z trudem, chociaż niby bez przerwy coś się działo. Podobno kolejne części jednak trzymają wyższy poziom. Może kiedyś po nie sięgnę, by porównać.
Największym problemem było chyba nie modelowane tempo akcji, z czego wynikły chyba wszystkie poprzednie uwagi. Tempo akcji zdawało się iść liniowo, nie skacząc, nie budując napięcia. To sprawiało, że książka zaczynała się nużyć.
Może to tylko moja opinia i po prostu nie umiem czytać takich książek, ale ta po prosty nie przypadała mi do gustu.
A, no tak. Jak zwykle zapomniałam o cytacie.
"Miał piętnaście lat, więc był za młody na naukę któregoś z Wyższych Kunsztów czarnoksiężników lub magów, tych, którzy noszą laskę; ale tak prędko uczył się wszelkich sztuk iluzyjnych, że Mistrz Przemian, sam człowiek młody, wkrótce zaczął nauczać go w odosobnieniu od innych i opowiadać mu o prawdziwych Zaklęciach Nadawania Kształtu. Wyjaśnił Gedowi, w jaki sposób rzecz, która ma by naprawdę przeobrażona w inną, musi zostać przemianowana na tak długo, jak długo trwa działanie czarów, i opowiadał, jak oddziaływuje to na imiona i istotne właściwości przedmiotów, które znajdują się w pobliżu przeobrażonej rzeczy."
Hm, cytat wyszedł długi, choć zawiera ledwo dwa zdania... Tak, te długie zdania również są charakterystyczne dla "Czarnoksiężnika".

Komentarze

  1. Dostałam "Czarnoksiężnika..." na gwiazdkę 2 lata temu... Doszłam do 100 strony w nadziei na rozwinięcie akcji i przestałam czytać. Najbardziej denna książka fantasy jaka kiedykowiek wpadła mi w ręce...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj! Zapraszam do komentowania ;)

Zobacz też

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

Dlaczego nie mam autorytetów?

Szacunek - słowo tabu

Top 20 seriali ~ ranking Kage

in memoriam

Ideologia LGBT

Historie z życia wzięte part 2

Alee... Ale wolność słowa!

Jak podawać heroinę - "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 2"

Córka Czarownic