Powrót do dzieciństwa, czyli czas nadrobić te wszystkie lata bez telewizora.

Czasem znajduje się takie "smaczki". Stare bajki, się w dzieciństwie chętnie oglądało, kreskówki, seriale... Teraz jest tego masa. Za czasów mojego dzieciństwa było ich mniej, a moich uszu sięgało tylko to, o czym z wielką ekscytacją opowiadali koledzy z klasy... Do dziś zapamiętałam, że gdy byłam w nauczaniu początkowym, popularny był jakiś serial  surykatkach bodajże z Animal Planet... Kreskówki jakoś mi umykały. Po przywędrowaniu do gimnazjum jakoś tak się okazało, że to, że wszyscy na nowo rozmawiają o kreskówkach z dzieciństwa, wymieniają się opiniami, oglądają ponownie... A ja stoję jak ten słup i tylko "....No... Bo ja nie miałam telewizora i tak..." Czasami słyszę na to odpowiedź w stylu "To trzeba było oglądać w internecie." Yhym. Tak. Na pewno oglądałabym coś, o czego istnieniu nie miałam pojęcia. Na pewno.
Tak więc powoli nadrabiam, czy to bajki Disneya, czy kreskówki. Kilka dni temu udał mi się skończyć ostatni, trzeci sezon "Avatara, Legendy Aanga".Wrażenia "Na pierwszy rzut oka - szukając screenshotów w googlach" i z samego serialu różnią się zdecydowanie. To znaczy... Mimika. Toć mimika bohaterów jest po prostu epicka! Oraz sposób mówienia, to znaczy dialogi prowadzone przez niektóre postaci są sztywne i przesadzone, przywodzące na myśl szkolne przedstawienia. Na szczęście, choć początkowo to trochę przeszkadza, szybko można się przyzwyczaić do tej cechy część postaci. Albo raczej powinnam powiedzieć "większości".
Nie mniej jednak niewinność głównych bohaterów, ich zachowanie, czy ogólna postawa po prostu wprawia w dobry nastrój. Jakby się oglądało grupkę dzieciaków bawiących się na placu zabaw, operujących jednak głownie wyobraźnią...
Tytułowego Aanga poznajemy dzięki dwójce rodzeństwa - Katarze i Socce z plemienia wody, którzy odnajdują go uwięzionego w górze lodowej. Od tego czasu ta trójka wybierze się w rejs dookoła świata w poszukiwaniu ważnych wartości i potrzebnych umiejętności do walki z "Głównym Złym", którego i tutaj nie może zabraknąć.
Większość odcinków to pojedyncze historie, takie, jak często pojawiają się w kreskówkach dla dzieci, o jednakowej linii fabularnej dla każdego odcinka. W sumie, nie mając telewizora i przez to większej styczności z serialami, przez większą część życia rzeczywiście myślałam, że poszczególne odcinki seriali to osobne historie połączone ze sobą tylko postaciami bohaterów... Ja widać jednak się myliłam, a Avatar grzecznie ciągnie za sobą sznurek oznaczony jako "Linia fabularna", chronologia nie szwankuje i powoli, odcinek za odcinkiem z tempem, jakby Aang ciągnął Appę na smyczy, dążymy do ostatecznego celu.
Moje wrażenia po obejrzeniu "Avatara" są zdecydowanie pozytywne i  sumie chciałabym jeszcze, a tu sceneria się zmienia i czekają na mnie sezony następnego wcielenia Avatara - Korry...
Jeszcze z rzeczy, które rzuciły mi się w oczy oglądając ostatni sezon Aanga. Wydawało mi się to jakieś, hm... zbyt japońskie...? Chciałam nawet dodać etykietę "anime", ale serial przecież amerykański... No, wina tego, że animacje robiły studia koreańskie...
Gaah. Jak zwykle nieskładnie i do kitu mi ta recka wyszła, także dziękuję, że to jeszcze czytacie i obiecuję nad tym popracować i się poprawić.

A na koniec obiecane podsumowanie dotychczasowych wyników ankiety:
* Artur Szyndler "Kryształy Czasu tom I część I" - 2 głosy
* Kira Izmajłowa "Mag niezależny Flossia Naren" - 1 głos
* Ilona Andrews "Magia Parzy"
* Roger Zelazny "Kroniki Amberu tom I"
* George R. R. Martin (Któryś z tomów z sagi...?)
* Wojciech Mann "Podróże Małe i Duże"
* Kazimierz Kaczor "Nie tylko polskie drogi"
* Inne pozycje, podane przez Was ;)
Jeszcze raz zapraszam do głosowania ;)

Komentarze

  1. Jeśli chodzi o kreskówki, mogę gorąco polecić Porę na Przygodę. Może wydawać się idiotyczna i głupia, ale kiedy obejrzy się kilka sezonów rozumie się przesłanie serialu. Jest jednym z najlepszych, jakie oglądałem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do ankiety...Hymm... Świat dysku jakiś? Albo PLiO?

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh... Miesiącami Ci tyłek truję, Jus, a na blogu nadal pusto... I Xeny mojej następnej niet... Do roboty, leniwcze!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Witaj! Zapraszam do komentowania ;)

Zobacz też

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

Dlaczego nie mam autorytetów?

Szacunek - słowo tabu

Top 20 seriali ~ ranking Kage

in memoriam

Ideologia LGBT

Historie z życia wzięte part 2

Alee... Ale wolność słowa!

Jak podawać heroinę - "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 2"

Córka Czarownic