Śmiech przez łzy ~ Recenzja 3 sezonu "Xeny Wojowniczej Księżniczki" by Kage - Sama

"Śmiech przez łzy
-

"Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 3"

Sezon trzeci połknęłam szybciej, niż się spodziewałam. I z dużą, niemal niezakłóconą przyjemnością. Nareszcie pojawiła się fabułka! Niezbyt wprawdzie rozwinięta, ale... Cóż, idźmy po kolei.
Na pierwszy ogień dramatis personae. Ku mej najwyższej rozpaczy Joxer stał się pełnoprawnym członkiem obsady, toteż jego tępa twarz towarzyszy nam niemal przez wszystkie epizody. Na szczęście jedynie odrobinę mniej często w wydarzeniach uczestniczy pewna szalona wojowniczka... Tak, panie i panowie, Callisto żyje i ma się dobrze wpychając grającą ją Hudson Leick na miejsce Renee O'Connor w rankingu najlepszych aktorów serialu. A dokładniej na miejsce drugie, bo Lucy Lawless chyba nie da sobie odebrać lauru zwyciężczyni. A jednak blondwłosa bogini bez trudu sieje zamęt na ekranie swoistym urokiem zdobywając serce widza i utrzymując swojski klimat aż do ostatniego odcinka. Co do innych postaci... Złodziej Anacolytus pozostaje uroczym sobą, Salmoneusa nie ma (#smuteł), a Ares niby knuje, ale jak na boga wojny jest zadziwiająco nieporadny. No i ktoś, kto dopiero się pojawił, Hope... Powiem szybko, coby nie spojlerować: liczyłam, że jej postać bardziej się rozwinie, otworzy itp. A tu pupa. Za mało czasu na ekranie, za mało...
Tradycyjnie 22 40-minutowe odcinki tym razem okazały się bardziej nastawione na komizm, co według mnie pozytywnie wpłynęło na trawienie niektórych mocniej angażujących serduszko i kanaliki łzowe epizodów. Wśród takich zabawowców zdecydowanie dominuje "Been there, done that" bazujący na schemacie przypominającym odcinek "Window of opportunity" z kultowego dla mego dzieciństwa serialu "Stargate SG-1". Po raz kolejny też widz ma możliwość poznać talent pani Lawless, która w swej roli wypadła bezbłędnie. Niespodziewanym sukcesem okazał się też "Warrior... Priestess... Tramp", czyli trzeci już epizod z serii komedii pomyłek. Teraz jednak, po słabym "Warrior... Princess... Tramp" poszło zdecydowanie lepiej. I dzięki komu? Znów wielka L. L.
Wśród komedii nie zabrakło, na szczęście, miejsca na łzy. Sezon trzeci jest zbalansowany, dramat przetyka śmiechem, co dla mnie jest świetnym rozwiązaniem. Tak więc mamy kolejny fragment historii Xeny (zaczynam się powoli zastanawiać czy są kontynenty, na których naszej awanturniczki nie było), świetny pod względem psychologicznym odcinek o uwięzieniu w zatoniętym statku, a przede wszystkim połączone fabularnie epizody o Wielkim Złu Z Podziemia, Które Akurat Teraz Postanowiło Wyjść. Wiem jak to brzmi, ale zaręczam, że niesmak mija szybko ustępując miejsca ciekawości. Taaak, ten sezon nie jest tak łatwy, sielankowy i przyjemny.
Za najdramatyczniejszy odcinek serii uznałam "Maternal instincts". Pełen sprzecznych uczuć, walki o coś więcej niż dobro ogółu i szaleńczych okrzyków Callisto. Xena i Gabrielle stanęły przed pierwszym prawdziwym konfliktem i do ostatniej minutki epizodu zaciskałam pięści z niecierpliwości, a gdy pojawiły się napisy końcowe szybko włączyłam następny. Napięcie pozostało, ba, rosło z minuty na minutę...! I wtedy...
Klops. Gdyby nie "The bitter suite" ocena sezonu byłaby co najmniej o punkt wyższa. Ale nie, największy, najtrudniejszy konflikt, którego za nic się nie spodziewałam i który ściskał serducho żelaznym uściskiem został rozmyty za pomocą... No nie chcę spojlować, ale głupszego epizodu twórcy wymyślić chyba nie mogli! Myślałam, że nie zdzierżę i wyrzucę laptop, taka byłam zawiedziona. "The bitter suite" jest nawet gorszy, niż "Here she comes... miss Amphipolis", najgorszy odcinek sezonu drugiego, a to już coś znaczy!
No, już jestem spokojna, już. Podsumowując: dużo śmiechu tam, gdzie zabawnie, kilka łezek tam, gdzie smutno i jeden jedyny zły ponad miarę epizod. Nie mogę jednak pozwolić, by zaciemnił mi on obraz całości, a zwłaszcza bardzo dobrego finału, dlatego jedynie z pewnym westchnięciem rzucam
8/10
i idę dowiedzieć się co było dalej. Bo finał pozostawia ogromny niedosyt. Jak każdy świetny finał."

To piszała ja
Kage-Sama

Komentarze

Zobacz też

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

Dlaczego nie mam autorytetów?

Szacunek - słowo tabu

Top 20 seriali ~ ranking Kage

in memoriam

Ideologia LGBT

Historie z życia wzięte part 2

Alee... Ale wolność słowa!

Jak podawać heroinę - "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 2"

Córka Czarownic