Z zakamarków twardego dysku

Z zakamarków twardego dysku to cykl postów, który właśnie rozpoczynam. Co jakiś czas będę dodawać krótsze lub dłuższe formy literackie, które udało mi się machnąć kiedyś tam i wcale nie wyszły aż tak źle, jak by mogły, więc uznałam, że chcę sobie stworzyć swą wirtualną bazę pisanin. Są moje i podlegają prawom autorskim, a więc zakaz kopiowania i tak dalej. Zresztą wszystko co tu zamieszczam jest moje, chyba że napiszę inaczej (Patrz: Przemyślenia Kage)
Hmm... Słowem wstępu praca została napisana rok temu (jak zresztą większość z tego cyklu) i nie należy raczej do tych długich, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Znalazłam się w labiryncie. Za sobą mam tylko długi korytarz, pogrążony w ciemności, pełen zakrętów i zamkniętych przejść. Nie wiem co mnie czeka, jak dojdę do końca. Czy to będzie komnata pełna kosztowności, o wyściełanych aksamitem ścianach ze złotymi zdobieniami? Czy może ten labirynt skończy się ponownym wyjściem na powierzchnię? Nie wiem. Jedyne, czego jestem świadoma, to to, że mogę wcale nie dotrwać do końca, albo co gorsza, nie odnaleźć drogi powrotnej i zostać na zawsze tu, w mroku korytarzy labiryntu.
Jednak wciąż idę, w nieznane. Chyba nawet nie chcę wiedzieć, co jest dalej. Świadomość mojej niewiedzy tylko mnie przytłacza, więc wolę odrzucić ją od siebie. Cokolwiek się stanie, to już nie ma dla mnie znaczenia. Nie tęsknię za przeszłością, nie dążę do przyszłości. Nawet teraźniejszość niknie w cieniu ścian. Labirynt bowiem tępi nawet najbardziej pierwotny z instynktów – instynkt przetrwania. Czy umrę, czy przeżyję, nie dbam już o to. Od kiedy przekroczyłam próg do tego świata, mogę tylko kroczyć w mrok. Nie ma już odwrotu.
Strach… Czy go czuję? Nie wiem. Wszystkie uczucia zniknęły. Radość, rozpacz, euforia, przerażenie są już tylko pustym wspomnieniem. Kiedyś słyszałam, że każdego, kto wszedł do labiryntu, pochłonie strach. Teraz wiem, że strach wcale nie jest tu czymś, co odbiera chęć działania. Czego miałabym się bać? Śmierci? Dlaczego? Przecież i tak umrę…  Z resztą śmierć była by tu wybawieniem. A może powinnam się bać siebie samej? Bardzo możliwe, ale i na to nie mogę nic poradzić.
Pójdę więc dalej, bo nic więcej mi nie pozostało.

Labirynt bynajmniej nie należy do przyjemnych miejsc. Przynajmniej ten, który pojawił się w tym maleńkim przebłysku świata przedstawionego. Labirynty pełniły wiele funkcji od sakralnych po więzienia, ale raczej nie kojarzy się ich z czymś dobrym. Bardziej ze zgubą, też strachem przed nieznanym.
Myślicie, że Tezeusz się bał, wkraczając do królestwa Minotaura? Karabinów maszynowych przecież jeszcze nie wynaleziono, a bestię trzeba było jakoś ubić...  Jakby się nie bał, to jego znajomi powinni żałować, że nie powstały jeszcze pierwsze psychiatryki.
A tym czasem na szali ważyło się życie sporej grupy zapewne urodziwych panienek i równie dużej młodych mężczyzn. Jakby tą rozhisteryzowaną hałastrę od razu wpuszczono do labiryntu, to pewnie byłaby istna masakra, flaki na ścianach i ogółem gore. Ale znalazł się nasz urodziwy bohater, gotów za namową zapewne niezwykle sexi Ariadny wbić do labiryntu i na własną rękę ubić pół - byka. W sumie wciąż nie mam pojęcia, jak on to zrobił, po przecież byka włóczką udusić pewnie nie łatwo, ale cóż... Jakoś mu to wyszło i nawet się nie ośmieszył w gronie współżareła. Brawo. Godne oklasków.

Komentarze

Prześlij komentarz

Witaj! Zapraszam do komentowania ;)

Zobacz też

Powiew lat dziewięćdziesiątych, czyli rąbanka z morałem ~ Recenzja by Kage - Sama

Dlaczego nie mam autorytetów?

Szacunek - słowo tabu

Top 20 seriali ~ ranking Kage

in memoriam

Ideologia LGBT

Historie z życia wzięte part 2

Alee... Ale wolność słowa!

Jak podawać heroinę - "Xena Wojownicza Księżniczka: Sezon 2"

Córka Czarownic